piątek, 3 maja 2013

Prawie się poddałem...

... "prawie", jak swojego czasu pewien dobrze znany polski browar z Żywca się reklamował, "czyni różnicę". Nie było mnie tutaj 1,5 miesiąca a przez ten czas wiele się wydarzyło i co nie znaczy, że moje podróżowanie dobiegło końca. Wręcz przeciwnie. Życie pisze tak barwne scenariusze, że nigdy nie wiadomo, gdzie los nas rzuci. Najważniejsze jednak to umieć się odnaleźć w każdej sytuacji. A takich wyzwań czasem nam brakuje na co dzień. Tak jak zacząłem "prawie" sobie odpuściłem pisanie moich historii, przygód, wspomnień, co nie znaczy, że totalnie zarzuciłem pomysł i chęć dalszego prowadzenia mojego bloga, czego dowodem jest ów post. Dlatego postanowiłem się sprzęc i kontynuuować - dzięki Magda za porządnego motywatora ;-)
Sporo mamy do nadrobienia, bo jak już wcześniej wspomniałem sporo też się w tak zwanym międzyczasie wydarzyło. Nie postaram się, nie obiecuję, nie zarzekam się, że od dzisiaj będę na biężąco. Niemniej jednak podejmę trud, aby w miarę szybko i na moc możliwości nadrobić zaległości, tak by móc na stare lata tu zajrzeć i przeżyć to jeszcze raz :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz