czwartek, 10 stycznia 2013

The Capital of Europe Culture - Derry/Londonderry 2013

Irlandia - zwiedzania dalszy ciąg. Tym razem podążyłem na północ Zielonej Wyspy w kierunku Irlandii Północnej do London Derry. Po drodze miałem krótkie przystanki w Sligo i Donegal - małe i urokliwe miasteczka, do których warto zajrzeć, niemniej jednak noclegów w nich nie polecam, chyba że zamieszkać tutaj na emeryturze. Po drodze mijałem przepiękne krajobrazy ponownie mnóstwo pastwisk i łąk, pagórków, gór i przełęczy. Widoki, które na długo pozostaną w mej pamięci, oby do samego końca.
Późnym popołudniem dotarłem na autobusowy dworzec centralny ulokowany przy samym centrum miasta. Dworzec był pełen młodzieży wracającej ze szkół. Ludzie zadowoleni, uśmiechnięci, pełni energii i chętni do bezinteresownej pomocy. Każdy zapytany o drogę przechodzień z niespodziewaną serdecznością dzieli się wskazówkami i co dziwne nie zatrzymują się tylko aby wskazać poszukiwane miejsce, ale też dopytują co Cię tutaj sprowadza, co warto zobaczyć, skąd jesteś...
Zatem pamiętajcie jeśli kiedykolwiek wylądujecie w tym mieście, jeśli chcecie już spytać o drogę to zarezerwujcie sobie conajmniej 5 minut na uroczą pogawędkę.
Parę słów o London-Derry - miasto zostało ustanowione w 1613 roku i do samego Derry zostało dopisane London, aby tym samym wzmocnić akcent, iż miasto to przynależy do korony brytyjskiej. Położone nad rzeką Foyle jest drugim co do wielkości w Północnej Irlandii oraz czwartym na całej wyspie (nieco większe od Galway 85 tys. mieszkańców).

Miasto słynie z tego, że głównie tutaj odbywały się starcia pomiędzy protestantami a katolikami, i tak jest niestety po dzień dzisiejszy. Ów niesnaski trwają od 1689 roku, kiedy to katolicy zaatakowali protestantów, których uratowały przed zagładą mury miasta - i jest to warte uwagi, są to jedne z niewielu murów, które w całości przetrwały do czasów współczesnych. "Stare miasto" można zatem obejść w ciągu 20 minut, a przy okazji zobaczyć panoramę pozostałych części miasta.
Pomimo iż Derry pretenduje do bycia miastem wolnych praw obywatelskich, to nadal jest problem z ustaleniem jednej wspólnej nazwy dochodzi do tego typu sytuacji, że w okół miasta nie ma tablic informacyjnych, gdyż ludzie je non-stop wyrywali lub niszczyli. Ogólnie panuje spokój i wszyscy są życzliwi, jednak nigdy nie wiadomo kiedy dawne, uśpione konflikty zostaną wyciągnięte na światło dzienne. Najgorszy okres to przełom lat 70-tych, kiedy to na ulicach rządziło wojsko i policja przez co nieraz zaogniało sytuację i dochodziło do śmiertelnych starć po obydwu stronach. Punktem kulminacyjnym była tzw. "krwawa niedziela" 30 stycznia 1972 roku - wówczas wojsko zaatakowało katolicką dzielnicę Bogside podczas marszu o wolność praw cywilnych - zginęło wówczas 14 nieuzbrojonych osób, a 13 zostało rannych. Spory udało się dopiero załagodzić na przełomie lat 80-tych i 90-tych m.in. poprzez takie działania jak podawanie na przemian na rozkładach jazdy autobusów co drugi dzień nazw Derry i Londonderry - w ramach poszukiwania złotego środka.
Ważną aczkolwiek również zabarwioną politycznie atrakcją miasta sa murale. W zdluż ulicy Rossville Street można napotkać niemalże na każdej ścianie olbrzymie malunki nawołujące do zaprzestania walk i do pokoju.
Historia tego miasta pokazuje jak łatwo można popaść w konflikt z powodów wyznaniowych, a jednocześnie, iż mimo wielu różnic można żyć obok siebie i budować wspólną przyszłość.

2 komentarze:

  1. A Jak Donegal, fajne?

    OdpowiedzUsuń
  2. Donegal... przyjemne małe miasteczko usytuowane w zatoce. Wszędzie sporo zieleni i przyjemnych widoków. Jednak to za małe miasto aby nawet pretendowało do stolicy hrabstwa Donegal. Warto się wybrać, jednak stolica kultury, muzyki i tańca jest Galway, a w szczególności mała wioseczko zlokalizowana niedaleko klifów o nazwie Doolin.
    Podrawiam, Rem.

    OdpowiedzUsuń